Jak zrobić osłonę na doniczkę?
Sama nie wiem, od czego się zaczęło... Właściwie to chyba od wakacyjnych planów... Ale za nim o nich to najpierw o pewnym kącie naszego mieszkania. Na zdjęciach zapewne tego nigdy zbytnio widać nie było, ale w naszym salonie jest pewne miejsce, na które kompletnie nie mieliśmy pomysłu. Rożne rzeczy mogłyby się tam znaleźć, ale ciągle nam nie pasowały... Kąt jak to kąt, za wielki nie jest, jednakże pustka jaka stamtąd biła męczyła mnie bardzo. Postawiłam tam kosz pełen poduszek, obok niego wypełniłam torbę ulubionymi pledami, ale nadal brakowało nam w tym miejscu tego "czegoś" Nieraz bywało tak, że ja albo mój mąż rozpoczynaliśmy rozmowę w stylu "słuchaj a może okrągła konsolka do kąta?", albo "A może zrobimy tam półki?", "Jak myślisz może zmieściłby się tam drugi kredens?" itd. ale nic nam do końca nie pasowało. Wielkiego problemu by z tym nie było gdyby nie to, że kąt jest na przeciwko kanapy, więc chcąc nie chcąc w dzień w dzień na tę pustkę patrzyliśmy i mimowolnie zastanawialiśmy się jak ją zapełnić. Aż raz odebrałam telefon od natchnionego małżonka; "Słuchaj, a może kupimy sobie drzewo?"...
Pewnie teraz drodzy czytelnicy zastanawiacie się cóż to za chaotyczny wpis i co ma drzewo do wakacji... To żeby jeszcze więcej zamieszania wprowadzić, i za nim to wszystko jakoś sensownie wytłumaczę, pokażę Wam najpierw doniczkowe DIY :).
Jak przytachaliśmy do domu to drzewo, no dobra drzewko, ale przecież nie będziemy się czepiać takich szczegółów, to postanowiliśmy je jakoś ładnie "ubrać". W tym słynnym kącie w którym miało stanąć, jest już druciany kosz pełen poduszek, stoi też wielka papierowa torba, więc kompletnie nie pasowała mi tam jakaś tradycyjna doniczka. Precyzyjnie mówiąc chodzi mi oczywiście o osłonkę na doniczkę. Miało być tak naturalnie, żeby nam się do całości wpasowało.
Potrzebujemy:
drzewko oliwne
sznurek
worek jutowy
Wykonanie - wkładamy doniczkę do worka, nadmiar materiału wywijamy na zewnątrz, obwiązujemy sznurkiem. Gotowe! Jak Wam się podoba?:)
Ale co to właściwie wszystko ma wspólnego z wakacyjnymi planami?.. Ano to, że to chyba właśnie one natchnęły mojego męża do pomysłu z tym drzewem. Bowiem ostatni miesiąc minął nam na zastanawianiu się gdzieżby tu pojechać... Palcem po mapie sobie wodziliśmy wciąż to wybierając nowe kierunki. Kiedyś to było prosto... Zerkaliśmy na propozycje biur podróży, braliśmy jakąś jedną z najtańszych ofert w najciekawszym dla nas kierunku, czasami na ostatnio chwilę, i tyle. Nigdy nie bawiliśmy się w żadne all inclusive itd., bo zawsze jeździmy po to żeby zwiedzać, nasycić się danym miejscem, a nie siedzieć w hotelu. Tym razem sprawa nie była taka prosta... Dwójka dzieci, w tym jedno ledwo cztery miesiące skończyło, rożne potrzeby. Musieliśmy obrać jakiś bezpieczny kierunek, najlepiej europejski, gdzieś gdzie nie będzie za zimno, ale też nie za ciepło i jeszcze żeby w hotelu były jakieś atrakcje dla trzylatki i żeby było pięknie... O tak pięknie przede wszystkim! Jakiś czas temu byliśmy na Majorce, zakochaliśmy się w widokach, w tamtejszym krajobrazie, więc chcieliśmy żeby było podobnie, ale zarazem też inaczej:p Patrząc na dostępne oferty i nie oszukujmy się również na ceny, postanowiliśmy w tym roku ostatecznie obrać grecki kierunek. Byliśmy już na Krecie, więc chcieliśmy teraz zwiedzić jakąś inną wyspę. Nad tą "inną" też się nieźle nagłowiliśmy, nawet raz pokłóciliśmy... Ale w końcu po długich dyskusjach, naradach i kobiecych łzach stanęło na Zakynthos.