DIY: Jak zrobić lampę gipsową?
Przy tworzeniu lampy przyświecały nam trzy główne założenia: oryginalne, użyteczne i pasujące do loftowgo wnętrza.
Bardzo zależało mi na tym, by projekt był w miarę prosty - tak, aby każdy z Was był w stanie wykonać go w zaciszu własnego domu. Zminimalizowaliśmy więc do minimum wykorzystanie elektronarzędzi, materiały są również łatwo dostępne – własna modyfikacja łatwa do wprowadzenia w życie. Więc do dzieła :)
Do wykonania lamy potrzebujemy:
– oprawki z kabelkiem (ja kupiłam naszą w Castoramie – koszt około 8 zł);
– bandaż z gipsem (wykorzystałam 5 rolek – koszt jednej sztuki około 3 zł w sklepie medycznym, w aptece pewnie będzie sporo drożej);
– piłki plażowej (mi zależało na dużym rozmiarze – udało mi się znaleźć o średnicy 40 cm, koszt 4 zł).
Opcjonalnie farba lub spray do nadania koloru i zabezpieczenia powierzchni.
Zaczynamy od nadmuchania piłki (nasza okazała się strasznie kanciata) i ustawienia jej w słoiczku, puszce itp w celu jej unieruchomienia. Bandaż radzę pociąć na elementy o długości około 10 -15 cm, dzięki czemu lepiej dopasuje się do powierzchni piłki. Bandaż zmaczamy w wodzie i od razu wyciągamy rozprostowując go na piłce. Pas po pasie (na zakładkę), do momentu w którym uznacie, że taka głębokość klosza Was zadowala.
Następną warstwę bandaży należy nakładać prostopadle do poprzedniej – zwiększy to wytrzymałość całej konstrukcji. W ten sam sposób postępujemy z kolejnymi warstwami.
Pozostawcie ją do wyschnięcia na około godzinę, po czym spuśćcie powietrze z piłki – nie martwcie się, idealnie odjeździe od gipsu.
Mój klosz jest asymetryczny i nie posiada idealnej powierzchni – dzięki czemu uważam, że efekt jest fenomenalny! Ząbkowane brzegi bandaży również nadały całości pewnego uroku.
W naszej przyszłej kuchni pojawi się dużo czerni. Zadecydowaliśmy, że klosz z zewnątrz będzie czarny, środek ze względu na właściwości bieli zostanie biały. Z tego powodu zewnętrzną część oprawki pomalowałam sprayem na czarno. Na rynku dostępne są różne poziomy połysku – ja zdecydowałam się na matową czerń. To co miało pozostać nienaruszone zabezpieczyłam zwykłą taśmą papierową, resztę zmatowałam papierem ściernym o gradacji 220.
Jedną z właściwości gipsu jest silna chłonność – aby ją ograniczyć po całkowitym wyschnięciu formy (radzę odstawić chociaż na dobę) pomalowałam całość farbą do sufitów, której mam teraz pod dostatkiem. Po zabezpieczeniu środkowej warstwy, zewnętrzną pomalowałam tym samym sprayem co obsadkę. Na końcu zrobiłam otwór na całą elektrykę – czyli na włożenie obsadki. Odradzam wiercenie wiertarką! Wiertło wkręca się w bandaże i łatwo zrobić krzywdę sobie jak i lampie. U mnie sprawdziła się frezarka, bardzo dobry będzie również zwykły nożyk introligatorski.
To już koniec :) Nasza lampa jest z nami już ponad pół roku i jesteśmy nią zaskoczeni. Światło wspaniale roznosi się po pomieszczeniu, gips nie odkształca się i nie sypie.
Planuję zmajstrować jeszcze większą :)
I jak? Skusicie się ? :)
Więcej projektów znajdziecie na: mojej stronie. Zapraszam!