Poniemiecki dom pełen roślin! Zaglądamy do Pani Moniki z Sudetów
Marzysz o tym, by stworzyć klimatyczny dom pełen mebli z duszą i roślin kuszących soczystą zielenią? Zajrzyj do wnętrz Pani Moniki! Nasza Czytelniczka zamieniła stary poniemiecki dom w Sudetach w przepiękny, stylowy i przytulny azyl. Wnętrza domu Pani Moniki utrzymane są w przedwojennej stylistyce, ale czuć w nich również inspirację skandynawskimi wnętrzami. Dowiedz się więcej o tej niezwykłej metamorfozie!
Poniemiecki dom z 1907 roku i historia Pani Moniki
Pani Monika od zawsze uwielbiała Dolny Śląsk. Ponad 20 lat spędziła w Warszawie, ale lubiła oglądać stare domy w Sudetach. W końcu dostała propozycję pracy w tym regionie, poznała swojego partnera, Piotra i wspólnie z nim kupiła poniemiecki dom z 1907 roku.
Dom ma około 180-200 m². Pani Monika mieszka w nim ze swoim partnerem, a czasami odwiedza ich również studiująca we Wrocławiu córka. Dom został zaaranżowany tak, by rodzina mogła spędzać jak najwięcej czasu razem. Na dole jest więc duża sień, składzik, kuchnia (a także spiżarnia i wędzarnia), pokój dzienny, sypialnia i mała łazienka.
Pani Monika podkreśla, że stary dom to wcale nie „skarbonka” czy „studnia bez dna”. Dla niej zakup starego domu był szansą na zamieszkanie w budynku wykonanym ze zdrowych, kosztownych materiałów – takich, na jakie dziś nie mogłaby sobie pozwolić.
Dom Pani Moniki zbudowany jest z piaskowca i czerwonej cegły. Stare poniemieckie domy były ciepłe i suche, ale ten, który kupiła Pani Monika, był również całkowicie wyszabrowany: żadnych pięknych posadzek czy zdobionej stolarki. Zostały tylko puste mury, a nasza Czytelniczka całe wyposażenie dobierała samodzielnie.
Zobacz też: Jak wyremontować stary dom? 5 rzeczy, o których musisz wiedzieć
Dom poniemiecki... ale ze skandynawską duszą
Stare budownictwo poniemieckie to nie estetyka dla każdego. Na stary dom trzeba umieć spojrzeć i wydobyć z niego to, co najlepsze. Dla Pani Moniki mistrzami w takim spoglądaniu na wnętrza są Skandynawowie. Nasza czytelniczka uwielbia szwedzkie, fińskie i norweskie blogi wnętrzarskie. Podoba jej się prostota, a jednocześnie oryginalność i niepowtarzalność tych aranżacji. Pani Monika ceni szacunek dla rzemiosła i starych przedmiotów, które mając 200 lat, nadal służą we współczesnym wnętrzu.
Dolny Śląsk to jednak nie Finlandia, dlatego w domu Pani Moniki jest sporo nawiązań nie tylko do Skandynawii, ale i do lokalnej przedwojennej estetyki. Są tu blaty ze strzegomskiego granitu, które kiedyś były w wielu tamtejszych kuchniach, charakterystyczne poniemieckie meble oraz dodatki, takie jak porcelana z miejscowych manufaktur, świeczniki czy obrusy.
W domu dominują odcienie bieli i zieleni. Jest też drewno i sporo tkanin, które zmieniają wystrój zarówno ze względu na porę roku, jak i obchodzone święta. Ściany zdobią przedwojenne wycinanki i ryciny.
Poniemiecki dom czy współczesna dżungla?
Rośliny w tym domu towarzyszą od wejścia i znajdują się we wszystkich pomieszczeniach. Ich ilość i zdrowy wygląd, w połączeniu z dominującą we wnętrzach bielą i drewnem, tworzą niebanalny efekt, od którego trudno oderwać wzrok. Ze względu na specyficzny mikroklimat, rośliny w domu Pani Moniki czują się świetnie i wyglądają naprawdę imponująco.
We wszystkich pomieszczeniach na dole nasza Czytelniczka zdecydowała się również na zastąpienie zasłon lub żaluzji zielonymi pnączami. Mnóstwo roślin znajduje się też w sypialni, dzięki czemu – jak twierdzi Pani Monika – śpi się w niej bardzo komfortowo i zdrowo.
Dom Pani Moniki z Sudetów – zwiedzamy wnętrza
Przestronna sień
Pierwszym pomieszczeniem w domu jest sień. Spora, więc po jednej stronie stoi stara drewniana ława, tzw. szlabanek, a po prawej wisi spore zielone lustro. To tu zimują również drzewko pomarańczowe i oliwne, ale przez cały rok rosną też inne odmiany wspaniałych doniczkowych roślin.
Klimatyczna kuchnia z duszą
Z sieni przez odratowane stare drzwi wchodzi się do klimatycznej kuchni. Pani Monika jest miłośniczką starych kuchni i kredensów. Kiedy okazało się, że ma okazję przygarnąć i odnowić dwa stare kredensy z duszą, postanowiła podjąć wyzwanie. Jednego z nich nie udało się uratować w całości, dlatego w jego blacie zamontowany został zlew, a w części, której nie można było już odnowić, za zasłonką ukryta została zmywarka.
Na górze Pani Monika ustawiła zbiór naczyń z zielonego szkła, które pięknie podkreślają styl mebla. W kuchni udało się również zachować stary piec kaflowy. W kuchni nie ma okapu, bo zupełnie wystarcza uchylanie okna.
Bardzo lubię ideę „zero waste”: powtórne wykorzystywanie przedmiotów, jak najmniej tworzenia odpadów przy ich produkcji. Nikogo nie ewangelizuję, ale sama stosuję to w swoim otoczeniu od lat. W naszym domu ponad 90% mebli to starocie. Nie kosztowne, z żadnych antykwariatów! Czasami w bardzo kiepskim stanie, naprawdę niechciane – opowiada Pani Monika.
Pokój dzienny w klimacie retro
Pokój dzienny i kuchnia tworzą jedną aranżację. Łącznikiem są dwa identyczne stare stoły w secesyjnym stylu. Jeden z nich został wzbogacony o granitowy blat i pełni rolę stołu kuchennego i wyspy. Drugi jest stołem jadalnianym i miejscem pracy. Taki układ umożliwia jednoczesne zajmowanie się zawodowymi sprawami i pilnowanie gotujących się posiłków.
Pani Monika podkreśla, że w ich rodzinie sporo się piecze, gotuje, przetwarza. W gospodarstwie są hodowane kozy mleczne i kilka razy w tygodniu Pan Piotr robi wspomniane już sery.
W pokoju stoi stara kanapa ozdobiona poduchami uszytymi ze starych zasłon. Ona również bywa dla Pani Moniki miejscem pracy przy laptopie. Znajduje się tu także podręczny księgozbiór, w którym znajdują się głównie książki potrzebne do pracy – duża biblioteka znajduje się na górze.
Sypialnia jak prawdziwa dżungla
Z pokoju dziennego wchodzimy do sypialni, w której na pierwszy plan wysuwa się łóżko z wygodnymi poduchami oraz mnóstwo roślin.Bardzo odpowiada mi ten układ: materac i rośliny. Żadnych rozpraszaczy. Samą mnie to zaskoczyło, bo w poprzednich miejscach zamieszkania zawsze lekko zagracałam sypialnię, chociażby książkami – mówi Pani Monika.
Remont poniemieckiego domu – radości i wyzwania
Największym wyzwaniem dla Pani Moniki było wyszukiwanie mebli tak, żeby stanowiły spójną estetyczną całość i pasowały do przedwojennej estetyki. Trudny bywał również ich transport z miejsc zakupu. Rozwiązaniem okazało się porozumienie z osobami, które meble sprzedawały, aby przechowały je nieco dłużej. Na końcu Pani Monika odebrała wszystkie zakupione elementy wyposażenia jednym transportem.
Wyzwaniem okazało się również znalezienie odpowiedniej witrynki na porcelanę – w końcu stanęło jednak na meblu z sieciówki, który dobrze wpasował się w klimat.
Pani Monika ubolewa, że powojenni właściciele zmienili układ okien i częściowo ich wielkość. Marzy o tym, by docelowo powrócić do starego ich układu, ozdobić okiennicami, dobudować ganek i zamówić piękne drzwi wejściowe oraz podłogi z grubych desek.
Pani Monika pokazała, że samodzielne odtworzenie od zera klimatu sprzed lat we wnętrzu starego domu jest jak najbardziej możliwe. Wystarczy trochę wyobraźni, cierpliwości do odnajdywania meblowych perełek oraz konsekwencji w działaniu.