Rozmowy przy stole: Dorota Tomaszewska, instagramowa nieoptymistka
Najpiękniejsze wnętrza to te urządzone z pasją przez swoich właścicieli. Takie właśnie najbardziej lubi Dorota Tomaszewska, instagramowa nieoptymistka, której czarujące mieszkanie niedawno odwiedziliśmy. Dziś rozmawiamy z Dorotą o jej inspiracjach, podróżach i zamiłowaniu do wikliny, które widać w każdym zakątku kameralnego gniazdka. Przeczytaj wywiad z instagramerką, a dowiesz się, jak zaaranżować małe, ale urocze i przytulne mieszkanie oraz jakie trendy warto śledzić!
Zacznijmy od nazwy Twojego profilu na Instagramie – czy jesteś nieoptymistką?
– Myślę, że trafnie się określiłam. Na pewno nie jestem optymistką, nie jestem też pesymistką, po prostu realistką. Chciałam, aby wybrzmiało to w taki sposób, że jestem trochę w opozycji do ideologii wiecznego uśmiechu, pozytywnego myślenia i wszechobecnej filozofii szczęścia. Czuję w tym pewien fałsz. Nie chcę nikogo oceniać – podziwiam ludzi, którzy potrafią brać się z życiem za bary, ale chyba większość z nas miewa chwile zwątpienia, rezygnacji na różnych etapach życia i to chyba jest normalne... A może nie? Ja w każdym razie miewam takie chwile – chcę się do tego przyznać i być wsparciem dla tych, którzy też je miewają. Myślę, że to jest naturalne i zdrowe. Nie musisz się uśmiechać, kiedy nie masz na to ochoty, masz prawo do rozterek, smutku, łez i nikt nie ma prawa Cię za to oceniać.
Od niedawna prowadzisz „Uroczy bazarek”, gdzie sprzedajesz wiklinowe kosze. Powiesz nam coś więcej o tym biznesie?
– Uroczy bazarek to bardzo świeży temat – na razie działam tylko na Instagramie i Facebooku. Początki – jak to początki – nie są łatwe, ale jest to próba spełnienia marzenia. Zawsze chciałam mieć własny malutki biznes. Czy coś z tego będzie? Nie wiem, zobaczymy!
Jak narodziło się Twoje zamiłowanie do wikliny? Do niedawna kojarzona z dodatkami w domach babć, w ostatnich latach powróciła do łask i zachwyca ogromem możliwości dekoracyjnych. Czy w Twoim przypadku wiklina była miłością od pierwszego wejrzenia?
– Miłość do wikliny spadła na mnie nagle, jak zamiłowanie do stylu retro czy boho. Dobrze się czuję w takich klimatach. Przedmioty z wikliny nie są idealne – każdy jest odrobinę inny, ma swoje maleńkie defekty. Całkiem jak my, ludzie.
Obserwując Twój profil na Instagramie, widzimy, że lubisz podróżować. Które z odwiedzonych miejsc nazwałabyś najpiękniejszym?
– Tak, uwielbiamy podróżować całą rodziną, bliżej czy dalej, byle razem. Chciałabym zaszczepić miłość do podróży moim dzieciom – aby to było ważniejsze niż kupowanie kolejnych rzeczy, które wcześniej czy później dokonają żywota, zasilając takie czy inne śmietnisko. Myślę, że podróże to najfajniejszy sposób wydawania pieniędzy. Najpiękniejsze – choć może to nie jest to do końca adekwatne słowo... – najciekawsze miejsce, w którym byłam (i niestety nie będę tu oryginalna) to Nowy Jork. To miejsce absolutnie wyjątkowe, zapiera dech w piersiach i dławi z wrażenia, na pewno chcę tam wrócić wiosną czy latem, bo będąc tam w styczniu, nieźle zmarzliśmy. Ogromne wrażenie zrobił na mnie także Amsterdam i angielski York. I tu wszystko się zazębia, bo pierwsza nazwa Nowego Jorku to Nowy Amsterdam. Potem, gdy kontrolę nad miastem przejęli Anglicy, stał się właśnie Nowym Jorkiem, na cześć Yorku. Wszystkie warto zobaczyć!
A styl którego z miejsc jest dla Ciebie inspiracją przy aranżacji swoich wnętrz?
– To jest trudne pytanie i chyba nie potrafię na nie odpowiedzieć. Z tego, co wiem, istnieje także styl nowojorski, który nawet doczekał się swojego hasztagu na Instagramie. Mój styl to łączenie różnych rozwiązań, mebli z sieciówek z ręcznie tworzonymi dodatkami, starego i nowego. Mam już na przykład piękną, starą maszynę do pisania i teraz marzy mi się taki stylowy retro telefon – kiedyś go sobie sprawię.
Jak określiłabyś styl, który wprowadziłaś do wnętrz swojego mieszkania?
– Mam małe mieszkanko i ograniczone możliwości. Nie mogę sobie sprawić na przykład dużego stołu, jaki mi się marzy, zrobionego z desek z odzysku, które dają absolutnie obłędny efekt! Połączyłabym go z krzesłami w stylu skandynawskim, a także z wiklinowymi. Dużo przestrzeni, dużo książek i mało mebli – tak urządziłabym wymarzony dom, którego na razie nie mam.
Gdzie szukasz inspiracji?
– Bardziej niż katalogi czy czasopisma inspirują mnie prawdziwe wnętrza prawdziwych ludzi, mieszkania urządzone przez swoich właścicieli, nie tak doskonałe jak te zaaranżowane przez architektów. Właśnie to najbardziej mi się w nich podoba, nie są idealne, a mimo wszystko piękne, przytulne. Instagram i Pinterest to niewyczerpane kopalnie pomysłów.
Chcielibyśmy Cię prosić również o kilka rad dla mam. Przede wszystkim – jak dbać o porządek?
– Jestem ostatnią osobą, która teraz powinna udzielać rad w kwestii porządku. Choć sama bardzo go lubię i nawet mając już dziecko, pracując na etacie i studiując, zawsze miałam porządek w domu… Wtedy urodziła się Hania i wszystko się zmieniło. Nad jej pokojem nie jesteśmy w stanie zapanować – tam panuje wieczny chaos, a jeśli chcę zrobić zdjęcie, muszę najpierw spędzić sporo czasu, porządkując jej skarby (dobra, czasem chowam je po prostu pod łóżkiem).
Zapewne przeglądasz instagramowe konta Polaków. Jak oceniłabyś poziom, jaki prezentujemy?
– Uważam, że Polacy, a Polki w szczególności, przywiązują dużą wagę do swoich wnętrz, na pewno nie mamy się czego wstydzić. Powiem więcej – powinniśmy być dumni! Większość wnętrzarskich kont, które śledzę na Instagramie, to właśnie nasze rodzime.
Jakie trendy będą według Ciebie królować w polskich domach w najbliższym czasie?
– Modę i trendy naprawdę trudno przewidzieć, ale jeśli miałabym się o to pokusić, myślę, że styl skandynawski szybko nie przeminie, natomiast boho i retro z nutką PRL-u będą kwitły w najbliższej przyszłości.